piątek, 12 czerwca 2015

Rowerowe love

Jakiś czas temu gdy mijałam sklep rowerowy w drodze do pracy zwróciłam uwagę na plakat "dziewczyny na rowery!". I Przypomniałam sobie siebie z przed 3-4 lat...
Zawsze lubiłam rowerowe wycieczki. Nie miałam tylko odpowiedniego sprzętu. Pewnego razu gdy zobaczyłam pewien model mtb.. Zakochałam się. Już wiedziałam, że to on kiedyś będzie mój.. Po niedługim czasie udało mi się go zakupić na raty. Był idealny. Jazda na nim była lekkością. Stworzony specjalnie dla mnie. Zatraciłam się w nim... Pracowałam wtedy w systemie 4h pracy, 4h przerwy i znów 4h pracy. Każdą przerwę gdy dopisała pogoda wykorzystywałam na rowerowe wypady. Byłam wtedy szaleńczo zakochana nie tylko w moim jednośladzie... Po jakimś czasie chłopak zostawił mnie z dnia na dzień. Został mi wiec mój Kubuś. Tak go nazywałam ponieważ mój dwukołowiec był marki cube. Uratował mi wtedy życie. Dosłownie i w przenośni. Przeżyłam nie małe załamanie... Ale ponieważ na studiach akurat przerabialiśmy z psychologi sposoby radzenia sobie ze stresem... Stwierdziłam: co mam do stracenia? Spróbuje. I tak jeździłam. Na początku tylko w czasie przerwy. Później również ok 4h po pracy. 100Km to był dla mnie dziennie standard. Uwielbiałam to. Wiatr we włosach, muzyka w uszach i te nogi jak z waty gdy z niego schodziłam. Tak tak. To nie była zwykła jazda. Gnałam na ile mi sił starczało...Czułam się wolna. Mimo bólu i sprzecznych w sobie emocji byłam szczęśliwa... A gdy wracałam do domu nie miałam czasu na myślenie i rozpamiętywanie tego co było, dlatego, że zwyczajnie zasypiałam...
Po zajściu w ciąże rower poszedł zupełnie w odstawkę. Wróciłam do niego jakieś pół roku po porodzie. Było to kilka wypadów. Potrzeby Leny i zajmowanie się nią stanęły na piedestale. A gdy wracałam zmęczona z pracy wolałam poświecić czas jej.
jakieś 2miesiące temu złapałam bakcyla na rower miejski. Znalazłam na olx niedrogi, biały. Taki jak chciałam. Oddałam go w ręce znajomego, który się nim odpowiednio zajął. Nie zdążyłam tylko dokupić wiklinowego koszyka ale i tak był piękny..
Dlaczego BYŁ a nie JEST?  Niekiedy nasza sytuacja zmusza nas do tego by coś po prostu sprzedać... Gdy mam w domu dwa rowery i stoją, ja niezbyt często na nich jeżdżę a to żeby je sprzedać by zabezpieczyć się finansowo? Wiadomo co wybrałam.. Rowerem dziecka nie nakarmię. Roweru na pupe zamiast pampa też jej nie założę... Proste... Choć nie przyszło mi to łatwo obydwu już nie mam. Zostały mi zdjęcia i wspomnienie, których nikt mi nie zabierze. Ale ponieważ było i jest to moje love... Tęsknie.
Wierzę jednak mocno w to, że los się jeszcze odwróci i kiedyś znów wsiąde na rower, czując wiatr we włosach i słuchając muzyki...
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło nam, ze nas odwiedziłeś!
Zapraszamy ponownie!