niedziela, 28 czerwca 2015

Dlaczego nie?

Podejrzewam, że nie jedna osoba, która jest w posiadaniu cudu zwanego dzieckiem zapewne spotkała się z pytaniem "to kiedy następne?"  Są tacy co odpowiadają "za jakiś czas, niech troche podrośnie". Inni " nie ma na co czekać najlepiej jedno po drugim i potem z głowy". A jeszcze innie mówią kategorycznie "Nigdy!"
Ja pół roku temu chciałam, bardzo chciałam żeby Lena miała kiedyś rodzeństwo... Zmieniłam zdanie z kilku jak na ten moment powodów:

BRAK MI SIŁ
tak zwyczajnie. Po powrocie z pracy odrazu uczepi Ci sie nogi ten mały dziecior i mamo to, mamusia tamto. W zlewie piętrzą sie naczynia, na podłodze okruszki, kredki klocki i sierść, pranie zalega i prosi "poskładaj mnie". Choć chciałabyś to zrobić odrazu- nie da się. Gdy pomysle, że miałabym siedzieć z niemowlakiem i Lenor, która próbuje skupić na sobie całą uwagę a do tego tysiąc dochodzących obowiązków -oszalałabym. Co prawda niektórzy mówią, że przez rok wtedy byłabym w domu i nie musiała się szarpać między pracą a domem tylko mogłabym poświecić czas dzieciom i sobie. Sobie? Oh naprawde? Jakie to proste mówić tak komuś kto nie ma dzieci, lub ma ale w ich wychowaniu uczestniczył tyle co nic. W tym momencie z jednym dzieciem jest mi ciężko wygospodarować czas na samotne wyjście. Fakt zdarza się kiedy to w pojedynke ruszam sprintem do mięsnego lub spożywczaka by potem pędem wrócić do domu i szykować zerkając na zegarek obiad bo jest 11.55 a ja na 13ta do pracy. W tym czasie Lena plącze się po kuchni i chce żeby się z nią bawić a ja mam wyrzuty sumienia, że nie mam czasu skupić na niej całej mojej uwagi tylko rzucam jej jakieś ochłapy... A gdyby była dwójka? Sumienie by mnie zerzarło!

BRAK ORGANIZACJI
jest moja bolączką. Jestem totalnie niezorganizowana a w dodatku mam skleroze. Zazdroszcze tym wszystkim matkom, które w kalendarzu planują każdy następny dzień co do minuty... Próbowałam, naprawde. Miałam 3 kalendarze. Każdy to niewypał. Poki co jest progres bo chociaż mam notes. Spisuje w nim grafik z pracy bo jak miałam w tel to czasem zakręconej matce było ze zdj ciężko określić czy kreska jest na 12tej czy na 12.30 a czasami w ogóle zdarzało mi się tam zajrzeć przed pójściem spać co by wiedzieć na którą budzik nastawić. Trochę to ogarnęłam. Teraz wiem dzień wcześniej czy mogę sobie pozwolić przed pracą na samo zrobienie obiadu czy dodatkowo uda mi się pójść na spacer z Leną. A gdyby była dwójka i tak nieogarnięta matka jak ja? Przepadlibyśmy jak nic! Więc po co się dotaktowo stresować i sobie życie utrudniać?

FINANSE
to chyba najważniejsza kwestia. Nie sztuka sobie zrobić dzieciora. Potem drugie, trzecie, kolejne. Sztuką jest im zapewnić względny byt. Wychować tak żeby niczego im nie brakowało. Gdy jesteś na wynajmie i nie masz własnego kąta na ziemi a pracujesz na śmieciowej umowie jest ciężko. Zapewnić byt jednemu dziecku to jest koszt a co dopiero dwójce. Nie oszukujmy się. Dziecko do końca życia będzie dla rodzica kosztem. Dla tego który nie wychowuje na "zasadzie "odchowu świń" oczywiście. Ja chyba wole dać jednemu to czego potrzebuje i spełniać jego zachcianki w miare moich możliwości niż potem dwójce tłumaczyć, że nie moge im obydwojgu kupić tak drogiej rzeczy bo mamusi nie stać.

EGOIZM
Ktoś kto to czyta pewnie powie, że nie kieruje sie dobrem dziecka tylko swoim. A kto powiedział, że dziecko musi mieć rodzeństwo? Chodzą słuchy, że będzie samolubnym, rozpieszczonym bachorem, który nie docenia tego co ma a na reszte patrzy z góry. Są takie przypadki ale to od nas rodziców zależy, jaki mu damy przykład, jak ukierunkujemy, jakie wartości wpoimy. Znam wielu jedynaków i jedynaków, którzy są wspaniałymi wartościowymi ludźmi i wcale nie uważają, że zostali skrzywdzeni bo nie mają rodzeństwa.
Tak jestem egoistką. Myśle o sobie i swojej wygodzie. Daję sobie szanse na realizacje pomysłów i zachcianek, które mam w głowie a nie tylko babranie sie w pieluchach. Nie mam nic do matek, którym to sprawia przyjemność. Ba! Chwała im za cierpliwość i wytrwałość. Jeśli taka kobieta czuje się spełniona ok. Nic mi do tego.

INTYMNOŚĆ
Lenor jest specyficzna. Jeżeli chodzi o chwile intymności jest mistrzynią ich zakłucania. Ma niesamowitą intuicję co do momentu, w którym ma się obudzić by przerwać małe co nieco w takiej chwili, że matka ma ochotę walić głową w ścianę a jej irytacja osiąga apogeum! Jednak matka jak to matka zagryza zęby i "jakoś" sfrustrowana żyje dalej... nie wpływa to niestety korzystnie na stosunki damsko-męskie.
I nie chodzi tylko o intymność łóżkową. Mam na myśli też taką w pojedynkę, kiedy to zwyczajnie ma się ochotę na oddanie się zabiegom pielęgnacyjnym typu depilacja, maseczki, manicure... Nie ma szans-stanie Ci taka w łazience, otworzy drzwi od kabiny prysznicowej i powtarza jak mantre wyjąc przy tym niemiłosiernie  "mamo oć". Druga syrena alarmowa w łazience naprawde jest mi zbędna.

I tak pół żartem, pół serio streściłam powody, dla których obecnie nie zdecydowałabym się na drugiego potomka. Nie wiem co musiałoby się stać żebym zmieniła zdanie.
A rodzicom, ktorzy decydują się na kilkoro dzieci, czują się spełnieni w tym i radzą sobie bez większych komplikacji powinno się serio stawiać pomniki. Chylę czoła!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło nam, ze nas odwiedziłeś!
Zapraszamy ponownie!