środa, 13 maja 2015

Matka na rozdrożu...


Żyjesz, jesteś zdrowa, masz co jeść, gdzie mieszkać, rośnie Ci piękna zdrowa córka. Masz to co najważniejsze. Powinaś być przecież szcześliwa, dziekować Bogu za to co Ci dał... ale...

Każdy dzień wygląda tak samo- praca, dom, gotowanie, sprzątanie, zabawa z dzieckiem. Wszystko w biegu, w stresie. Wszystko niekiedy na opak. Lecisz do domu, w progu wita  Cie twój mały upiorek z tekstem "mama jajo" bądź "mama ciuciu". Próbujesz wskoczyć w dres, niestety córka już zaplanowała Ci ten czas, a mianowicie będziecie robić "pisiu". Jakiś czas później gdy ona jest czymś zajęta próbujesz ogarnać ten wszędobylski syf, wystające ze zlewu gary i ugotować coś zjadliwego na szybko. Często gęsto jest tak, że naczyń kilka zostanie w zlewie, zamiast odkurzyć pozamiatasz a po obiedzie machniesz ręką na reszte i idziesz się bawić z dzieckiem. Coś kosztem czegoś myslisz. Wolisz poswiecić czas dziecku i widzieć jego usmiech niż ogarniać syf po kątach domu. Wolisz poswiecić czas dziecku i odlozyć pewne sprawy " na pózniej". Wolisz poswiecić czas dziecku i odmawiasz sobie czegoś co sprawia Ci mega przyjemność. Wolisz poświecić czas dziecku i...zapominasz o sobie...

Pewnego dnia rano budzisz się i uswiadamiasz sobie coś przed czym ktoś przed porodem Cię ostrzegał. Mianowicie uświadamiasz sobie, że nie wiesz co się stało z Twoim życiem. Gorzej. Twojego życia poprostu nie ma. Odpowiadając sobie na pytanie " kiedy ostatnio zrobilaś coś dla siebie?" Pojawia się "yyyy..."

Masz wyrzuty sumienia, że chcesz dziecia z kimś zostawić i zrobić coś dla siebie bo przecież na codzien pół dnia Cię nie ma- czas kradnie praca. Po powrocie staracie się ten stracony czas nadrobić ale i tak sumienie puka głośno do twego rozsądku bo przecież gotujesz, sprzątasz pierzesz itd. To kradnie Ci rownież czas. Koniec końców pojawia sie ta durna myśl, że będziesz złą matką gdy zrobisz coś dla siebie a  Twoje dziecko na tym ucierpi...

Stop!

Tak myślałam do tej pory. Klapki spadly mi na oczy,
nikt mi ich nie zdjął.
Myślałam, że jak poświece się dziecku bez reszty to bede najszcześliwsza kobietą na ziemi. Błąd. Patrzyłam na te wszystkie matki blogerki, ktore dodają co rusz to nowe posty. Patrzyłam, czytałam i zazdrościlam. Skąd one biorą na to czas myslałam. Nie mam czasu paznokci pomalować a co dopiero posta napisać.

Wroć! Nie miałam. Własnie napisałam. Własnie go czytasz :) a ja mam na twarzy uśmiech od ucha do ucha. Nie potrzebowałam na to pol dnia. Moje dziecko na tym nie ucierpiało a ja jestem szczęśliwsza.
Ktoś mi kiedyś powiedział "jeśli chcesz coś zmienić w swoim życiu rób to metodą małych kroczków". No wiec są dwa kroczki. Wczoraj zmiana koloru włosów a dziś wpis. A wam zdarza sie zapomnieć o sobie?

P.S. jeszcze raz dziękuje www.olkafasolka.pl

1 komentarz:

  1. Hej hej. Bardzo podoba mi się twoje nowe podejście do życia. Pamiętaj, że wszystkie matki tak mają. Nie ma lekko ale czasem jest wspaniale. Najbliższy miesiac spedzę wstajac o 7 i wracajac do domu o 19. i ciagle mam nadzieje ze znajdę czas na bloga :P
    buziaki

    OdpowiedzUsuń

Miło nam, ze nas odwiedziłeś!
Zapraszamy ponownie!