środa, 27 maja 2015

Jedno słowo

Słowa. Niektóre wywołują uśmiech lub powodują euforie. Inne nieprzemyślane, wypowiedziane pod wpływem emocji potrafią zranić. Niekiedy mowimy, że są niewiele warte. Ważniejsze są czyny. Prawda.
Są jednak takie słowa, które każdy chciałby usłyszeć bo są właśnie dopełnieniem tych czynów. Kropką nad i.

Odkąd pojawiła się Lenor waże słowa. Zastanawiam się przed każdym wypowiedzianym. Zwłaszcza gdy jest niegrzeczna, coś zbroi a ja kipie ze złości. Zanim coś wtedy powiem zastanawiam się, czy jej to nie zrani, czy nie pozostanie w jej pamieci coś, co palne w nerwach. Czy nie będzie się potem mnie bała.

Ja się bałam. Bałam się pasa, krzyku, kary. Bałam się tego, że jakiś pan mnie zabierze, bałam się rownież ciemności bo tam był "babok".
słowa, niby tak niewinne, ot głupie gadanie a jak bardzo potrafią się utrwalić i wpłynąć na postrzeganie przez tego małego a jakże już mądrego i bystrego człowieczka.

Zastanawiam się nie tylko nad słowami wypowiadanymi w nerwach. Czasem myśle czy kolejny raz w ciagu dnia powiedzieć "Kocham Cie". Nie chce żeby to słowo jej spowszedniało. Straciło na wartości... Obawiam się tego. Ja niezbyt często słyszałam te słowa, z przytulaniem było podobnie. Gdy wkroczyłam wiec w dorosłe życie obiecałam sobie, że będe okazywała mojemu dziecku każdego dnia tą miłość, którą ją darze.. Staram się to robić. Myślę że wychodzi mi to dobrze. Boję, się tylko gdzieś tam w środku, że mimochodem wkradnie się w naszą relacje matka-córka to co wyniosłam z domu. Boje się jak diabli bo nie chce jej stracić.
Głęboko wierze w to, że mi się uda stworzyć fajną relację, która już przecież jest. Musi tylko dalej ewoluować i dojrzewać. Tak wiele już mamy. Wiem, że daje jej 100.% siebie. Ucze ją każdego dnia empati, czułości, okazywania uczuć. Za każdym razem gdy wracam do domu a ona woła "cześć" i wtula się we mnie a ja w nią wiem, że już zbudowałyśmy mocny fundament tej miłości.

Rozbraja mnie za każdym razem gdy  podchodzi do naszego psiaka i przytula się do niego mowiąc "Haczi mmm". Gdy podlatuje i daje mi całusa ot tak bez powodu.

A najbardziej rozczula mnie to jedno jedyne słowo, które w jej ustach brzmi najpiekniej na świecie. Nie potrzebuję gęstwiny słow. wystarczy, że podejdzie, przytuli się i wypowie to jedno słowo, które powoduje, że choćbym była nie wiadomo jak zła, smutna.. Topnieją we mnie lody.. To jedno słowo brzmi najpiekniej- Mamusia...

2 komentarze:

  1. Ja kiedyś bardzo dużo przeklinałam. Od kiedy mam Emiśkę, nie klnę przy niej i strasznie wkurza mnie jak ktoś to robi. Też zawsze się bałam, że powtórzę niechcąco wcale schemat domu rodzinnego. Póki co myślę, że wychodzi mi nieźle. Moje dziecię dostaje mnóstwo miłości, miłość sama też już umie okazać. Czasem jak mam gorszy dzień, podchodzi, daje buziaka i mówi moja 2,5 roczna pociecha: dałam Mamusi buziacka i juz będziesz lepiej się czuła. Albo np. dziś na chwilę została z Babcią, a jak po Nią wróciłam to mnie mocno przytuliła i powiedziała: jesteś moją ukochaną i najlepsą Mamusią. W takich momentach myślę sobie, że chyba jest dobrze. Chyba nie grozi jej powtórka z mojego dzieciństwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. urocza jest! Te nasze dzieciory niekiedy uczą nas więcej niż mogłyśmy kiedyś pomyśleć... :)

      Usuń

Miło nam, ze nas odwiedziłeś!
Zapraszamy ponownie!