wtorek, 18 marca 2014

Tatusiek odkrywca, niedoceniona matka i mała wodzianka!

Tak, tak. Po raz kolejny nasz szogunek nas zaskoczył. Jeszcze niedawno pisałam:

"Ostatnimi czasy matka się martwiła, że jej dziecię jeszcze samodzielnie nie chodzi. Co prawda przechodzi z pkt A do pkt B ale kilka kroczków...
Kilka godzin u dziadków i matkę olśniło! Jej dziecko samo chodzi! A to dlaczego? Bo generalnie w naszym pokoju zawsze za coś rączkami złapie a u dziadków jest duuużo wolnej przestrzeni!-tam się nie ma za co złapać i podeprzeć!
Mam leniwe dziecko! A raczej wygodne!"



Dzisiaj, wchodzimy do biedronki. (ja oczywiście uprzednio wystrojona: kiecka, rajstopy, buty na obcasie, na to płaszczyk wiosenno- jesienny.) W trakcie zakupów matka ciągnie ten koszyk na kółkach a ojciec z Leną na rękach kroczy dzielnie za nią... 
Nagle słyszy matka : "a Ty spodni nie zapomniałaś ubrać?"
tak jak stałam tak myślałam, że upadnę i się nie podniosę... i stroj tu się dla takiego...


No ale nie ważne, jakoś to matka przełknęła. Ważne, iż bydlątko nasze 1750kg niósł dzielnie tatusiek i nie marudził przy tym kiedy ja pląsałam między regałami. Wyszliśmy. Stwierdziliśmy, że warto do Tesco jeszcze podjechać. Odkąd mamy nowy fotelik jazda samochodem stała się dla Leny cudownym doświadczeniem więc a co tam jak szaleć to szaleć- jedziemy! 
Sytuacja podobna. Tatusiek z Lenka na rękach ja pląsająca miedzy regałami w poszukiwaniu zdobyczy zakupowych! Aż tu nagle bunt ojca! Stwierdził, że nasz kochany klocuszek jest za ciężki! Wyobrażacie sobie?? Toż to przecież najsłodszy na świecie ciężar!!! No ale nic postawił ją ojciec na nóżki... I co?? I w tym momencie matka poczuła się OSZUKANA! Własne dziecko mnie oszukiwało tyle czasu. Na bosaka śmiga jak przecinak jakiś. Ucieka jak mały tuptuś. A kiedy zakładałam jej buty to co?? Szła jak mała pokraka. Ileż to ja się na zamartwiałam, że niewygodne buty, że za małe/duże, że za ciężkie. A ona co?? W BAMBUKO matkę i ojca robiła z PREMEDYTACJĄ! Nie wiem po kim to takie rośnie. Ale wiem jedno jak tylko ją postawił M. na nogach popędziła do butelek z wodą mineralną- to akurat dobrze o nas świadczy, tzn. o mnie bo dużo wody piję a jak już butelka ma 1/3 wody to Lenorka sobie ją nosi po całym pokoju. Do roli wodzianki u Wojewódzkiego ćwiczy chyba.  
I tak sobie te butelki przestawiać zaczęła. Zabraliśmy ją stamtąd. Udaliśmy się na dział słodyczy. Luby chciał ja aparatem uchwycić- taaa zapomnijcie. Żywe srebro. A jak króliki wielkanocne zobaczyła to już nikt nie mógł jej złapać tak szybko dreptała! 



Jaki z tego dnia matka wnioski wyciągnęła? A no takie, że dziecka swego nie docenia a ojciec nie docenia matki!

4 komentarze:

  1. Jedna z tych radosnych historii,miło poczytac:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za odwiedziny i zapraszamy częściej:)

      Usuń
  2. Równość w przyrodzie jest. Każdy, każdego nie docenia, he he :)
    No to Was mała zaskoczyła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pośród gęstwiny blogów dziwnotematycznych, gdzie niekiedy tekstu próżno szukać, znalazłem się w miejscu, gdzie było i śmiesznie co do treści, i całkiem fajnie z formą, pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń

Miło nam, ze nas odwiedziłeś!
Zapraszamy ponownie!